Tatry Camp

NOA Tatry Camp 2021

Trzech trenerów, 25 osób, jeden pies i trzy dni solidnego biegania w przepięknych, majestatycznych i  jak zwykle wymagających Tatrach.

Już w dzień przyjazdu Tatry przywitały nas cudownymi widokami. To było niesamowite wrażenie, gdy na nizinach mamy już panującą wiosnę, a przed nami rozciągały się ośnieżone i drapieżnie wyglądające szczyty tworzące iście alpejski klimat. Widok ten narobił nam apetytu na kolejne dni.

Po przyjeździe i rozpakowaniu część z nas wybrała się na spacer, by zaliczyć standardowe, zakopiańskie atrakcje – jeszcze mało zatłoczone Krupówki oraz Gubałówkę, z której roztacza się przepiękny widok na całą panoramę Tatr. Po wieczornej odprawie, kolacji i pogaduchach ciężko było nam zasnąć, bo myślami byliśmy już w górach…

Dzień Pierwszy

5:45 rozruch z widokiem na ”Śpiącego Rycerza”(Giewont), mimo wczesnej pory szybko postawił nas na nogi. Po śniadaniu spakowaliśmy plecaki i o godzinie 8 wystartowaliśmy na naszą pierwszą, górską przygodę. Wszyscy wspólnie, równym tempem ruszyliśmy w stronę Nosala(1206m n.p.m.), po drodze mijając Sarnią Skałę. Na skalistym szczycie czekał na nas przepiękny widok na monumentalnie wyglądające, zaśnieżone Tatry Wysokie. Na zbiegu, jak i w dalszej części wycieczki natknęliśmy się na wyślizgane kamienie, sporą pokrywę śnieżną oraz wiele oblodzeń, co dało nam już delikatny pogląd tego, czego możemy spodziewać się kolejnego dnia, przebywając w wyższych partiach gór.

Dzień Drugi

7:30 już w pełnej gotowości wyruszyliśmy na trasę naszej najdłuższej wycieczki biegowej. Tego dnia podzieliliśmy się na dwie grupy pod względem zaawansowania oraz długości trasy. Obie grupy po przebiegnięciu całej Doliny Chochołowskiej, gdzie mogliśmy podziwiać pierwsze krokusy nieśmiało wyłaniające się spod śniegu, zdobyły szczyt Grześ (1653m n.p.m.). Ze szczytu rozpościerał się przepiękny widok na Tatry Zachodnie, oczywiście całe w zimowej odsłonie.         Po sesji zdjęciowej, zachwytach i uzupełnieniu węglowodanów jedna grupa zrobiła zawrotkę              i wróciła do Doliny Chochołowskiej, a druga pobiegła dalej w stronę Rakonia (1879m n.p.m.)           i Wołowca (2063m n.p.m.). Warunki i widoki na Grzesiu były cudowne, natomiast w dalszej części trasy pogoda zaczęła robić się iście arktyczna. Słaba widoczność, przenikliwe zimno, oblodzenie,  porywisty wiatr, który zasypywał szlak na tyle, że pojawiły się spore problemy nawigacyjne. W zasadzie ciężko było ocenić czy w dalszym ciągu jesteśmy na trasie. To wszystko sprawiło, że podjęliśmy decyzję ,by zaledwie kilkaset metrów przed szczytem Wołowca zawrócić. Nasza dewiza na treningu to – bezpieczeństwo przede wszystkim i nie sztuką jest zdobyć jakiś szczyt, a wrócić bezpiecznie i w jednym kawałku do domu. Pogoda w Tatrach zmienia się bardzo dynamicznie i gdy wróciliśmy na Grzesia było już piękne słońce, a wiatr ustał. Wielkie szczęście, że akurat postanowiła zmienić się w tę pozytywną stronę, ale z tym nigdy nie wiadomo i mimo zapewnień meteorologów trzeba mieć przygotowany plan B. Do końca dnia mogliśmy cieszyć się już komfortową temperaturą, a promienie słońca przyjemnie muskały nasze zmęczone mięśnie.

Dzień Trzeci

Tym razem wyjazd o 7 rano i znów podział na dwie grupy. Jedna grupa pobiegła w niższe partie Tatr, by okrążyć Dolinę Kościeliską, druga natomiast skierowała się w stronę Giewontu (1895m n.p.m.). Tego dnia było bardzo ciepło i słonecznie, co ma swoje oczywiste plusy, ale również  pewne minusy, szczególnie gdy w górach jest jeszcze sporo śniegu. Widoczność była idealna i mogliśmy co chwilę zachwycać się pięknymi widokami. Jednak słońce, które świeciło od samego rana spowodowało, że wierzchnia warstwa śniegu zaczęła robić się mokra i kleista oraz powstawały osuwiska. Powodowało to spore utrudnienie szczególnie podczas zbiegania, a raczki były tu najbardziej potrzebne. Widoki z Giewontu przeszły nasze najśmielsze oczekiwania, a dodatkowo o tej porze dnia było jeszcze bardzo mało ludzi i spokojnie mogliśmy zrobić zdjęcia i   odpocząć przed dalszą drogą.

Podsumowując cały wyjazd, grupa poradziła sobie znakomicie w tych trudnych i zmiennych warunkach. Z ogromną radością i niejednokrotnym wzruszeniem patrzyliśmy, jak sobie nawzajem pomagacie, doradzacie i wspieracie w chwilach strachu i zwątpienia. Z całego serca dziękujemy Wam za stworzenie cudownej atmosfery, wspólne bieganie i śmieszkowanie. Jesteśmy z Was ogromnie dumni, a ten wyjazd na zawsze pozostanie nam w pamięci.

Jagoda Petryna

Może Ci się również spodoba →